Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch - Wizja lokalna
Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



POTĘGA WIZERUNKU

Kuba Smolarz




"Nikt nigdy niczego tobie nie zaproponuje. Wszystko musisz sobie wydrzeć sam". Słowa wypowiedziane przez kogoś przypadkowego w zupełnie nieważnej sytuacji. A jednak na zawsze zapadły mi w pamięć.

Do odważnych świat należy. Trzeba sięgać po kolejne wyzwania, wyznaczać sobie następne cele. Wiedza, talent, doświadczenie - wszystko to powinno pracować na naszą korzyść. Dzień po dniu osobiście, ale dobrze wiem, że nie sam, doświadczam, że to bzdura. O wszystkim decyduje nie to co sobą reprezentujemy, ale to jak jesteśmy postrzegani. A to przecież dwie zupełnie różne sprawy.
Jesteśmy wtłoczeni w świat, w którym liczy się umiejętność lawirowania, pływania w bardzo mętnej wodzie. Kto ma "lepszą gadkę", kto łatwiej zjednuje sobie ludzi, kto potrafi się nachalnie narzucać - ten wygrywa. Nieustanne prezentowanie pewności siebie - to podstawowe przykazanie w tym wyścigu szczurów. Współczucie, przysługa - to tylko przejawy słabości. Miłe słowa trzeba kierować tylko pod adresem tych, od których coś może zależeć. Bo przecież nie do kolegów, którzy chętnie wykopaliby cię gdzie pieprz rośnie. Z kimś warto rozmawiać, z kimś innym nie, bo nie jest akceptowany przez grupę. Każdy krok i najmniejszy gest nastawiony jest tylko na korzyści, które może przynieść.
"Kultura pracy"... Nikt nie widzi nic niestosownego w dzwonieniu do ciebie po przepisowych ośmiu godzinach. Wyłączenie telefonu odbierane jest jako niesubordynacja. Polecenia: "napisz to", "napisz tamto", "zrób rano prezentację", "znajdź informacje" - są normą również w okolicach godziny dwudziestej. Stado chamów pozbawia mnie prywatności redukując do roli wyrobnika. Nikomu oczywiście przez myśl nie przejdzie, by w piątek przyjść do pracy swobodniej ubranym, by wyjść z roboty symboliczną godzinę wcześniej.
Do tego ten rytuał. Praca, ale potem knajpa, impreza, wspólne wyjście. Jeśli kilka razy pokażesz, że nie zależy ci na tych pseudo towarzyskich atrakcjach, to szybko znajdziesz się na marginesie. Oczywiście przy alkoholu języki rozwiązują się bardzo łatwo. Dowiesz się, co kto myśli o jednym, albo drugim nieudaczniku. Gdyby ciebie nie było na popijawie, to byłbyś trzecim obgadywanym palantem. Nie ma rady. Trzeba "jechać" po innych bez litości i udawać przy tym, że to przezabawne, a potem wracać do łóżka w poczuciu obrzydzenia do samego siebie. Albo zdecydować się na rolę odszczepieńca z wszystkimi tego konsekwencjami. Również finansowymi.
Praca to przecież miejsce, w którym zarabia się pieniądze. Treść prawdziwego życia jest gdzie indziej. Problem polega na tym, że koledzy z działu, biura, redakcji, czy czego tam jeszcze, tego nie rozumieją. Oni zbudowali sobie ekwiwalent życia. Dla nich owa treść jest w miejscu pracy, jedyni ludzie z którymi rozmawiają, to znajomi z pracy. Horyzont towarzyski jest tożsamy z grupą pracowników. Do tego takie żałosne postacie są większością. Jeśli nie chcesz być częścią tego ekwiwalentu, to koniec końców przegrasz. Oryginał i smutas - to najłagodniejsze epitety na jakie się narazisz. Konsekwencją takiej opinii będzie coraz mniej zleceń, coraz mniej ważne zadania do wykonania. Te istotne dostanie kretyn, który na ostatniej popijawie obrabiał twój tyłek, albo ten, który popisywał się przed szefem swoją znajomością architektury. Tak się będzie działo, dopóki sfrustrowani pracoholicy na stanowiskach kierowniczych nie zrozumieją, że biuro jest tylko koniecznym dodatkiem do życia, które dzieje się w zupełnie innym miejscu.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone