Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



NIEMEDIALNE TEMATY

Renata Rudecka-Kalinowska



 


Dzięki pracy dziennikarzy Polacy zyskują dość sporą wiedzę o elitach finansowych, politycznych, artystycznych i przestępczych. Romanse, przekręty, afery, skandale, duże pieniądze, życie ponad stan, upadki i wzloty lubianych lub znienawidzonych idoli. Najlepiej sprzedają się skrajności, najgorzej szara rzeczywistość.

Codzienna, dostarczana wprost do domów porcja "wiedzy o świecie", przełożona sporą ilością wiadomości sportowych i zanurzona w ogromnej, niezrozumiałej dla ogółu masie szczegółów ekonomicznych i politycznych. Wydaje się, że relacje "z prac rządu, sejmu, senatu, komisji... itd." i rozbudowane komentarze do nich, redakcje zamieszczają wyłącznie w celu dodania znaczenia i powagi swojemu medium, bo z pewnością nie one decydują o "sprzedawalności" i zyskach.
A potem w polskich domach toczą się gorące dyskusje, zażarte spory a nawet ostre kłótnie wzorowane na całych sekwencjach z polskich seriali, całkowicie abstrakcyjne i niemające żadnego odniesienia do realiów w jakich żyją i funkcjonują mieszkańcy tych domów.
Żyjąc w szumie medialnym, między informacją, reklamą, serialem, filmem, widowiskiem sportowym - tak naprawdę żyjemy w kręgu spraw, które nas nie dotyczą. Dlaczego? Bo ukrywamy nasze lęki, nasz ból, naszą nędzę, nasz wstyd.
Przecież nie mówi się:

1. O zimnie.
O setkach tysięcy Polaków marznących w niedogrzanych mieszkaniach. O chorobach dzieci i dorosłych spowodowanych niedożywieniem i niedogrzaniem organizmów. O absencjach w szkołach i miejscach pracy. O kosztach z tym związanych, które ponosi społeczeństwo. Społeczeństwo, które płaci jedne z najwyższych w świecie opłat za prąd i gaz. Pochłaniają one znaczącą kwotę w domowych budżetach. Tak bardzo znaczącą, że nie stać nas na ogrzewanie, czy dogrzewanie naszych mieszkań.
Powie ktoś: prawo rynku. Nie! Nie prawo rynku, ale prawo kaduka! Prawem kaduka firmy, które przejęły elektrownie sporządzają półroczne prognozy i żądają opłat z góry. Prawem kaduka kolejne rządy sprawujące nadzór nad spółkami z udziałem Skarbu Państwa nie korzystają ze swoich uprawnień w zakresie równoważenia cen i pozwalają na horrendalne zdzierstwo.
To my później ponosimy koszty leczenia setek tysięcy przeziębionych ludzi, ich nieobecności w pracy, naprawy zamarzniętych i pękających rur, walących się dachów, źle ogrzanych budynków i pogrzebów setek zamarzniętych ludzi. Tej zimy zamarzło w Polsce 350 osób. Wyobraźcie sobie: to jedna, PEŁNA sala kinowa!
Pytam zatem: w czyim imieniu i na czyją rzecz działa polski rząd i polski parlament?

2. O niedożywieniu, czyli jak przeżyć za pensję, emeryturę czy rentę.
Co zapłacić w pierwszej kolejności, a czego nie płacić i na jakie ryzyko wystawić siebie i swoją rodzinę? Przyjmijmy, że kilkuosobowa rodzina potrzebuje dziennie: dwa bochenki chleba (3 zł), dwa litry mleka (2 zł), opakowanie margaryny (3 zł), jarzyny na zupę (2 zł), dwa kilogramy ziemniaków (2 zł ), po dwa jajka na osobę, albo po malutkim kawałeczku najtańszego mięsa (3 zł). Dodajmy do tego jeszcze jakąś herbatę, cukier, mąkę, ryż czy kaszę, a otrzymamy kwotę około 20 zł dziennie czyli 600 zł miesięcznie.
Czy na tej liście są jakieś luksusy? Czy z czegoś w tym najskromniejszym z jadłospisów można zrezygnować?
A jednak ludzie rezygnują! Bo trzeba kupić choćby najtańsze obuwie dla dzieci, jakąś odzież, niechby i w "ciucholandach", jakieś mydło, proszek do prania, zeszyty, podręczniki... Bo, nie daj Boże, choroba w domu - potrzebne są lekarstwa. A czasem dzieciom, oglądającym ze łzami w oczach bezczelnie nachalne reklamy smakołyków, trzeba kupić jakiś owoc czy cukierek. Na opłaty za prąd, za gaz - czasem już nie starczy.
Czy człowiek żywiący się mizernie może wydajnie pracować? Czy dziecko może się intensywnie uczyć? Czy organizmy tych ludzi mogą być odporne na choroby? Kto będzie ponosił koszty złej pracy, niedouczenia, chorób?
A przecież państwo na pracy osoby zarabiającej 1200 zł netto miesięcznie, zarabia nie tylko 600 zł potrącone z poborów na podatek i ZUS. Przecież jeszcze wyciąga rękę po VAT - od wyżej wymienionych produktów tylko średnio 10% , ale od prądu, gazu i czynszu to jest już 22%!
Kilkadziesiąt milionów złotych przeznaczonych przez nasz, demokratycznie wybrany prześwietny Senat na dofinansowanie kancelarii Prezydenta, Sejmu i Premiera w kontekście głodu setek tysięcy dzieci jest nawet nie policzkiem, jest ciosem w brzuch Polaków.
Pytam zatem: w czyim imieniu i na czyją rzecz działa polski rząd i polski parlament?

3. O długach.
Sprawdźcie, czy za drzwiami nie stoi komornik, lub egzekutor Urzędu Skarbowego, lub jakiś inny windykator waszego długu. Mamy je niemal wszyscy! Możliwości ich spłacenia już nie wszyscy.
Egzekwowanie długów nie ma na celu pozyskania pieniędzy po to by zwrócić je wierzycielowi. Egzekwowanie długów jest karą samą w sobie. Akt zajęcia przedmiotu jest tylko psychologicznym oddziaływaniem na przerażonego dłużnika, mającym na celu wymuszenie działań, które spowodują, że "oblecimy" wszystkich możliwych znajomych i rodzinę, a zdobyte żebraniną i błaganiami pieniądze zaniesiemy do urzędu.
Przeżyłam kilkadziesiąt spotkań z egzekutorami. Przeżyłam próby licytacji maszyny dającej skromne utrzymanie czterem rodzinom, dla których ta praca była jedynym źródłem dochodów. Znam pełen wachlarz zachowań egzekutorów. Od butnego, brutalnego chamstwa, po zwyczajnie, po ludzku wykonywaną paskudną przecież pracę. Jak wszędzie, tak i wśród egzekutorów są "ludzie i ludziska". Chociaż "ludzi" jest wśród nich jakby mniej.
Dziś i ja i moja przyjaciółka nie mamy już firm, nasi pracownicy przeszli na utrzymanie państwa. Nasze długi w większości pospłacałyśmy. Ale został w nas lęk. I nie mamy już zwyczaju biec radośnie do drzwi, gdy słyszymy dzwonek lub pukanie. W ogóle nie otwieramy drzwi, jeśli ktośwcześniej nie umówił się z nami telefonicznie.
Jaki sens ma obciążenie państwa kosztami utrzymania kolejnych bezrobotnych, którzy tracą pracę, bo albo oni sami albo ich pracodawcy popadli w nieszczęście długu? Zwłaszcza, że najczęściej jest to dług wobec Skarbu Państwa, powstały na skutek niemożności wywiązania się z zobowiązań narzuconych przez państwo. Twórcy polskiego prawa finansowego z góry wiedzieli i wiedzą, że jest to prawo gangsterskie, lichwiarskie. Wiedzą, że państwo w ten sposób produkuje bezrobocie, choroby psychiczne, ciężkie depresje, samobójstwa z przyczyn ekonomicznych i finansowych. Oni o tym wiedzą, ale my za to płacimy.
Pytam zatem: w czyim imieniu i na czyją rzecz działa polski rząd i polski parlament?

W Polsce nie ma wolnego rynku. Jest rynek państwa, sterowany przy pomocy ostrego fiskalizmu i biurokratycznych przepisów. W Polsce nie ma wolności. Jest niczym nieograniczona wolność rządzenia.
W Polsce niemal połowa obywateli żyje w zastraszeniu, upodleniu, nędzy i głodzie, w poczuciu, że największym wrogiem jest własne państwo.
Pytam zatem: w czyim imieniu i na czyją rzecz działa polski rząd i polski parlament?

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone