Pragnienie
zdobycia szacunku bywa czasem tak silne, że niczym ciężka
fizyczna praca odbiera wszystkie siły. Miota się człowiek,
chwyta się brzytwy, próbuje brać za bary z otoczeniem. Czasem
się udaje, czasem nie. To tak jak z pogodą - czasem świeci
słońce, czasem pada deszcz.
Bohater "Pogody na życie", prezenter pogody
w chicagowskiej telewizji, za wszelką cenę próbuje pokazać,
że też zasługuje na szacunek - widzów, byłej żony, dzieci,
ojca. Ale widzowie zadręczają go pytaniami o pogodę, albo
obrzucają go na ulicy resztkami jedzenia. Była żona nie może
zapomnieć kłótni sprzed rozwodu. Dzieci traktują go z obojętnością,
a ojciec kompletnie nie rozumie.
Niejeden z nas miewa takie momenty w życiu, kiedy widząc jak
wszystko się wali chciałby przystopować trochę galopujący
bieg wydarzeń i poodkręcać co się da. Sęk w tym, że czasu
nie można zatrzymać ani cofnąć. Nie pomoże nawet nadmiar dobrej
woli. Ale dzięki wytrwałości i pracy nad samym sobą można
wyprostować przynajmniej niektóre sprawy. Tak w każdym razie
radzi Davidowi jego ojciec, znany pisarz i zdobywca nagrody
Pulitzera.
"Pogoda na życie" to trochę taki "Dzień świra"
po amerykańsku. Naturalnie realia są inne, bohater ma inny
fach, ale jego zmagania z samym sobą i rzeczywistością jako
żywo przypominają cierpienia Adasia Miauczyńskiego. David
Spritz chciałby dobrze, ale mu nie wychodzi. Mimo to musi
robić dobrą minę do złej gry - w końcu pracuje w telewizji,
a przecież prognoza pogody to jedna z najważniejszych wiadomości
każdego dnia. Okazuje się jednak, że nawet telewizyjny przepowiadacz
pogody nie potrafi przewidzieć aury w swoim własnym życiu.
Czy będzie świecić mu nad głową słońce, czy raczej jakieś
tornado zmiecie go z powierzchni ziemi. Ale czy można mieć
kontrolę na pogodą? Ostatecznie i tak wszystkim rządzi przypadek
- zdaje się mówić reżyser Gore Verbinski. Wiatr wieje tam
gdzie chce i nic się na to nie poradzi.
Zdolnego, ale nieszczęśliwego Davida gra Nicolas Cage, i szczerze
mówiąc trudno byłoby mi wyobrazić sobie innego aktora w tej
roli. Cage doskonale oddaje frustrację miotającego się faceta,
a przy tym naprawdę fantastycznie wypada jako prezenter pogody.
Michael Caine jako jego ojciec jest w każdym calu poważnym
(i poważanym), dystyngowanym starszym panem. W tle mamy wielkie
miasta - Chicago i Nowy Jork. Oba przytłaczające i chłodne,
nie tylko z powodu śnieżnej zimy.
Komedia, dramat i tragedia - "Pogoda na życie" ma
elementy każdego z tych gatunków. Właśnie takie jest życie
- raz do śmiechu, raz do płaczu. Cieżko ułożyć trafną przepowiednię,
ale może właśnie dlatego życie jest tak fascynujące. Pomyślcie
jak nudno by było, gdyby każdego dnia była taka sama pogoda.
|