W Biblii
"Ślązoka" Pan Bóg nazywany jest Poboczkiem,
a Maryja frelką. W najnowszym przekładzie Pisma Świętego
błogosławieni są szczęśliwymi, a winowajcy
- dłużnikami. Natomiast w Biblii przygotowanej specjalnie
dla młodzieży, Jezus to po prostu gostek, a Samarytanka
- fajna laska. Nic więc dziwnego, że niektóre przekłady
Ksiąg świętych budzą poważne kontrowersje.
W 1965 roku w Polsce ukazała się Biblia "Tysiąclecia".
Do dziś jest jedyną, liturgiczną wersją Pisma Świętego używaną
przez polski Kościół katolicki. Dziesięć lat później wydano
czterotomową Biblię "Poznańską". W tym samym roku
Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne opracowało Biblię
"Warszawską", zwaną również "brytyjką".
Odległe czasy doskonale pamięta ks. Krystian Giemza, który
w 1976 roku wstąpił do seminarium. - Było wówczas bardzo ciężko
zdobyć oficjalny przekład Pisma Świętego - mówi. - Dlatego
wzorowałem się na Biblii "Warszawskiej", która nie
do końca była miarodajna, a to z prostego powodu. Jej przygotowanie
powierzono środowiskom protestanckim - tłumaczy. Jak podkreśla
ksiądz proboszcz Giemza, w XXI wieku ludzie nie mają najmniejszych
problemów z dotarciem do przekładów Pisma Świętego.- Wszystko
byłoby dobrze, gdyby młodzi ludzie chcieli je czytać - ubolewa
ks. Giemza.
W jaki zatem sposób i czy w ogóle możliwe jest zaciekawienie
nastolatków Pismem Świętym? W internecie można znaleźć przekłady
Biblii przygotowane specjalnie dla młodzieży.
Gadka Jezusa z Samarytanką:
"(...) A tu wbija się samarytańska laska, żeby nabrać
wody. Jezus powiedział do niej: "Daj mi pić!". Bo
jego uczniowie poszli do miasta, aby kupić żarło. Wtedy ta
panna powiedziała mu: Pogięło cię? Jesteś Żydem i prosisz
mnie, Samarytankę o wodę? Jezus na to: Gdybyś znała Boży dar
i gościa, który mówi do ciebie; Daj mi pić, sama byś go prosiła
, a on by ci dał żywej wody. Mówi mu: Stary, nie masz nawet
czerpaka, a ta studnia jest zawaliście głęboka (...)"
- Nie ulega wątpliwości, że zastosowane zwroty w tym fragmencie
będą doskonale zrozumiałe dla młodzieży - mówi ks. Giemza.
- Warto jednak wziąć pod uwagę jeszcze jedną rzecz. Jakie
wyobrażenie o Panu Jezusie będą mieli ci ludzie? Będą pewnie
myśleli, że Pan Jezus rzeczywiście używał języka potocznego,
czasami nawet trochę wulgarnego. Dlatego wahałbym się, czy
przykładowo na lekcji religii warto wykorzystać taki fragment.
Ta wersja młodzieżowego przekładu Biblii nie została zaakceptowana
przez Episkopat i z całą pewnością nigdy nie zostanie. Zaakceptowane
natomiast zostało Pismo Święte, które od października można
kupić w księgarniach. Biblia wydana przez paulistów zawiera
Nowy Testament i psalmy. Wydawnictwo zasłynęło dzięki - według
niektórych, kontrowersyjnemu przekładowi "Ojcze nasz".
A wszystko za sprawą jednego wersu: "I daruj nam nasze
długi, jak i my darowaliśmy naszym dłużnikom". - Nad
tym wydaniem Biblii pracowało wielu wybitnych księży i nie
widzę nic złego, że zastosowano taką zmianę - mówi ks. Giemza.
- Być może właśnie dzięki temu "Ojcze nasz" stanie
się modlitwą bardziej zrozumiałą - przypuszcza proboszcz.
Warto również zaznaczyć, że nowy przekład Pisma Świętego zawiera
wiele odnośników i wyjaśnień. Dodatkowo opublikowano słowniczek
trudnych pojęć, tablice chronologiczne, a także kilkanaście
map.
O wiele bardziej bulwersująca okazuje się Biblia "Slązoka".
Pismo Święte zostało przetłumaczone przez Marka Szołtyska,
autora wielu książek o Śląsku, laureata nagrody im. Wojciecha
Korfantego za "oryginalny i niekonwencjonalny sposób
kształtowania wiedzy o swojej małej ojczyźnie". I choć
Biblię "Ślązoka" sprzedano już w nakładzie 100 tysięcy
egzemplarzy, być może niedługo zostanie całkowicie wycofana
ze sklepów. Powód? Eksperci Rady Języka Polskiego przy Polskiej
Akademii Nauk zarzucają tłumaczowi Biblii narażenie jej ponadczasowych
treści na językową trywializację. Ostateczne zdanie należy
jednak do Rady Naukowej Episkopatu. A przecież zgodnie z zaleceniami
Soboru Watykańskiego II przekładem Biblii uznawanym przez
Kościół katolicki jest tekst przetłumaczony przez specjalnie
oddelegowany w tym celu zespół kościelny. Warto również nadmienić,
że tłumaczenie musi odbywać się bezpośrednio z języków biblijnych,
czyli z hebrajskiego, aramejskiego i greckiego. Dlaczego?
Ponieważ tylko te teksty uznawane są za natchnione.
- Każde tłumaczenie Pisma Świętego musi być wykonane z wyczuciem.
Są pewne standardy, które musimy wszyscy przestrzegać. Jak
można Maryję nazywać "frelką"? Przecież Matka Boska
to świętość, a nie jakaś tam dziewczyna - irytuje się ks.
Giemza.
|