Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



KONCEPCJE I KLIMATY

Zbyszek Kosa



 


Na początku był blues. To dobre zdanie na wstęp. Sęk w tym, że był jeszcze pra-początek. A był nim, czy to się komuś podoba czy nie - jazz. Ponieważ historia lubi się powtarzać, i tym razem zatoczyła koło.

Pod koniec lat 90-tych w Toronto powstał zespół bluesowy No Mercy. Koncertował w bliższej i dalszej okolicy. Tworzyli go polscy muzycy mieszkający w Ontario, a założycielem był pochodzący z Tychów Janusz Dzida. Na Śląsku, jak wiadomo, grało się i gra bluesa. Dżem, SBB, Krzak - to tylko kilka zespołów, które natchnęły Dzidę i uformowały jego muzyczną pasję, która po latach przerodziła się w potrzebę grania. Potrzebę tę przekuł w czyn po wyemigrowaniu do Kanady. No Mercy to pierworodne dziecię Dzidy i jego głęboki ukłon w stronę bluesa.
Tak się jednak stało, że współpracując z innymi polskimi muzykami w Ontario Dzidzie zmienił się gust. Czy pod wpływem nacisku kolegów z zespołu, czy też z innego powodu - nie wiem. Faktem jest, że główną orientacją i powołaniem grupy stał się jazz. Późna wiosną 2004 roku odbył się pierwszy koncert zespołu No Mercy Project. Nazwa, jak widać, została tylko nieznacznie rozbudowana. Muzyka za to się zmieniła, co oczywiste. Nie do końca jednak, o czym za chwilę.
Jak mówią sami muzycy, No Mercy Project zajmuje się poszukiwaniem nowych koncepcji oraz klimatów dla form charakterystycznych dla północno-amerykańskiego jazzu. Było nie było, mają jednak europejskie korzenie i doświadczenie, może dlatego "czystość" gatunkowa ich muzyki jest nieco zmącona, co akurat nie jest wcale wadą. Bardzo interesujące są te spośród ich kawałków, w których pobrzmiewa rytm bluesowy (jednak!), albo funk. Panowie nazywają swoje granie "jazzem elektrycznym". Mniejsza o etykietki. Dla mnie najważniejsze jest, że grają koncepcyjnie oraz melodyjnie .
Oprócz Janusza Dzidy zespół tworzą Bogdan Krzywicki, Tomasz Kacprzak i Alex Karcza. Każdy z nich jest świetnym instrumentalistą i doskonałym improwizatorem. No Mercy Project nie wydał jeszcze żadnej płyty i nic mi nie wiadomo, by szykował się ich debiut fonograficzny. Na razie można ich posłuchać w ontaryjskich klubach muzycznych, nie tylko polskich. Najbliższy koncert odbędzie się podczas tzw. Polish Day w Toronto, 19 czerwca. No Mercy Project ma grać przed Stachursky'm i Marylą Rodowicz, ale uznaję to za wypadek przy pracy.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone